Rzucanie błotem
Media od niedawna bardzo intensywnie zastanawiają się jakież to „haki” na Radosława Sikorskiego mają bracia Kaczyńscy. Najpierw do myślenia mediom dał Roman Giertych, który stwierdził, że lochy Biura Bezpieczeństwa narodowego pełne są dokumentów kompromitujących Bronisława Komorowskiego. Potem Jarosław Kaczyński jak Filip z konopi wyskoczył z informacją, że istniały w przeszłości fakty obciążające Radosława Sikorskiego.O ile Giertychowi można wybaczyć – zepchnięty w niebyt polityczny, wystrychnięty w dudka przez byłych sojuszników wylewa swoje frustracje dopatrując się niczym Stefan Niesiołowski we wszystkim spisku PiSowskiego. Zresztą, być może w tym szaleństwie jest metoda – Roman Giertych dzięki swojej krytyce, często nieuzasadnionej partii Jarosława Kaczyńskiego nader często bywa zapraszany do stacji telewizyjnej TVN24. Chyba nawet aktualnie bywa w niej częściej niż wtedy gdy był ministrem (zresztą jednym z najlepszych w historii naszego państwa).
Co do Jarosława Kaczyńskiego to akurat od niego trzeba teraz wymagać prawdy. Jeżeli piastowanie poważnej funkcji państwowej przez Sikorskiego naraża Rzeczpospolitą w czymkolwiek to natychmiast trzeba ujawnić to co się wie i usunąć delikwenta. Nie wolno grać dobrem państwa nastawiając się na kampanię wyborczą. Natomiast, jeżeli niczego złego nie ma na ministra spraw zagranicznych w rządzie Tuska to Kaczyński powinien na kolanach błagać o wybaczenie. Nie wolno zniesławiać nikogo tylko dlatego, że może być liczącym się konkurentem politycznym. Myślę jednak, że za chwile sprawa „przyschnie”, media zajmą się innym gorącym tematem i nikomu się nie będzie chciało zająć do końca ta sprawą. Jarosław Kaczyński lubi rzucać błotem – zawsze się coś przylepi. Tyle, że robi to sprytnie i nie rzuca w całkiem czystych.
Krzysztof Kocur